Projekty unijne zgodne z Konwencją. Jak uniknąć „wtopy”?

Pochylnia zamknięta na łańcuch, alfabet Braille’a na naklejkach wydrukowanych na zwykłej drukarce, winda na półpiętrze czy przenośna pętla indukcyjna w dużej sali konferencyjnej, działająca tylko w odległości do jednego metra. To przykłady źle rozumianej dostępności – rzeczywiste i wcale nie sprzed 20 lat. Jak uczyć się od innych i robić to dobrze?

Autorka: Beata Dązbłaż

Projekty finansowane ze środków Unii Europejskiej muszą być zgodne z założeniami Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami (KPON). Jeśli staramy się o środki unijne na realizację działań, musimy pamiętać o indywidualnych potrzebach osób z niepełnosprawnościami. Odpowiednie wsparcie w postaci dostępności komunikacji, przestrzeni, edukacji i wielu innych obszarów życia ma umożliwić niezależne życie osób ze szczególnymi potrzebami. Nie zawsze samodzielne, ale zawsze niezależne – przy odpowiednim wsparciu. Środki unijne mogą w tym bardzo pomóc, ale by były wydatkowane efektywnie, nasze działania muszą być dobrze przygotowane i przemyślane.

Przewidzieć konsultacje eksperckie

Dlatego, jak zwraca uwagę Anna Rozborska, wiceprezeska Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego (FIRR), już na etapie planowania w projekcie unijnym warto przewidzieć odpowiedni budżet na konsultacje eksperckie.

– To nie są zazwyczaj w budżecie całego projektu duże pieniądze, a może nam to bardzo pomóc działać skutecznie i mieć pewność, że środki unijne faktycznie przyczynią się do budowania dostępności dla osób ze szczególnymi potrzebami, a co za tym idzie, wsparcia ich w niezależnym życiu – mówi.

Rzecz w tym, by ta dostępność była rzeczywista, a nie pozorna, bo na tę ostatnią wciąż można podać zbyt wiele przykładów.

– Ostatnio w hotelu spotkałam się z tym, że w brajlu podane były numery pokojów hotelowych na drzwiach. Niestety, te podane w cyfrach były inne, niż te podane w alfabecie Braille’a, sprawdziłam kilka i wszędzie był błąd – opowiada Anna Rozborska.

Wola inwestora na pewno była dobra, jedynie mogło zabraknąć wiedzy i dokładności, a może eksperckiego audytu. Podobnie jak w innym przypadku, także związanego z numerami pokojów hotelowych.

– Tabliczki z numerami pokoju w brajlu umieszczone były nie od strony klamki na odpowiedniej wysokości drzwi, ale na ścianie od strony zawiasów – przytacza przykład prof. Marek Wysocki, architekt z Politechniki Gdańskiej i praktyk oraz audytor dostępności.

Rozwiązanie nie było intuicyjne, prawdopodobnie osoba niewidoma nie będzie szukać na ścianie numeru pokoju, gdyż powszechnie wiadomo, że numer jest na drzwiach. Na ścianie nie szukałaby go też osoba pełnosprawna. Prof. Wysocki spotkał się też z napisami w alfabecie Braille’a na poręczach na dworcu, które były przymocowane do góry nogami. Tu także prawdopodobnie zabrakło wglądu eksperta i przypilnowania, by na ostatniej prostej inwestycji tabliczki przykleić właściwie. W ten sposób proste sprawy z obszaru dostępności mogą okazać się zupełnie niepraktyczne i nieprzydatne.

Opracowania, standardy, wytyczne…

Prof. Marek Wysocki przytacza jeszcze przykład jednej ze szkół wyższych, gdzie tabliczki w brajlu umieszczone były tuż nad klamką, czyli za nisko, a żeby go przeczytać, trzeba było włożyć dłoń pod klamkę, co oczywiście nie jest wygodne. Tabliczka powinna być zawieszona 30 cm nad klamką, żeby można było wygodnie ułożyć rękę, bo taka jest ergonomia czytania.

Dlatego warto szukać sprawdzonych specjalistów w dziedzinie dostępności. Na stronie Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej www.funduszeeuropejskie.gov.pl można znaleźć opracowania, standardy i wytyczne oraz wiele publikacji dotyczących tworzenia dostępności zgodnie z wymogami. Przede wszystkim należy zaś pamiętać o przepisach obowiązujących w Polsce: przede wszystkim o ustawie z 19 lipca 2019 r. o zapewnianiu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami; ustawie z 19 sierpnia 2011 r. o języku migowym i innych środkach komunikowania się; ustawie z 4 kwietnia 2019 r. o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych. W 2025 r. zacznie dodatkowo obowiązywać ustawa z 26 kwietnia 2024 r. o zapewnianiu spełniania wymagań dostępności niektórych produktów i usług przez podmioty gospodarcze, która wciela w życie Europejski Akt o Dostępności. Do zapewnienia dostępności będą zobowiązane już nie tylko instytucje publiczne, ale także podmioty prywatne.

Czasami warto też porównać przynajmniej dwie opinie eksperckie.

– Spotkałem się bowiem z przypadkiem, że przy montażu szafek do przebierania w szatni wykonawca wykonał wklęsłe numery szafek, zamiast wypukłego pisma Braille’a i rzeczywiście miał na to pisemną rekomendację jednego z oddziałów organizacji działającej na rzecz osób z niepełnosprawnością wzroku – mówi prof. Wysocki.

Mogło być tak, że pracowały tam akurat w większości osoby słabowidzące, a nie niewidome. Warto pamiętać, że nawet w obrębie jednego rodzaju niepełnosprawności może być wiele różnych potrzeb. Już co prawda bez rekomendacji żadnej organizacji, ale Anna Rozborska zna przypadek wydrukowanych naklejek z alfabetem Braille’a, które nie mogły spełnić oczekiwanej przez osoby niewidome roli, bo… nie były wypukłe, a więc i tak nie mogły one ich przeczytać. Alfabet Braille’a jest bowiem czytany za pomocą dotyku.

Warto pytać o dostępność

Dobrym przykładem różnych potrzeb w obrębie jednej grupy niepełnosprawności jest niepełnosprawność słuchu.

– Musimy pamiętać, że tłumaczenie na język migowy jest dla osób głuchych, a napisy na żywo są dla osób słabosłyszących albo dla osób głuchych, które dobrze znają język polski. Pętla indukcyjna zapewnia dostępność treści dla osób słabosłyszących korzystających z aparatów słuchowych lub implantów ślimakowych – przypomina Krzysztof Kotyniewicz, prezes Polskiego Związku Głuchych (PZG).

KPON tak właśnie patrzy na niepełnosprawność – od strony społecznej, czyli zindywidualizowanego wsparcia adekwatnego do potrzeb osoby. Tak tworzona dostępność pozwala na niezależne życie. Krzysztof Kotyniewicz przytacza przykład, z którym spotkał się osobiście, kiedy podczas konferencji na dużej sali dostępna była przenośna pętla indukcyjna, która działa tylko w odległości do jednego metra.

– Oczywiste jest, że najlepiej, jeśli sala konferencyjna ma na stałe zainstalowaną pętlę indukcyjną, choć są i takie miejsca, gdzie ze względu np. na elementy konstrukcyjne budynku taka pętla nie będzie działać właściwie. Gdy nie ma zainstalowanej pętli na stałe, można skorzystać z walizkowej pętli indukcyjnej – mówi prezes PZG.

Jest to przenośna, walizkowa pętla, dostosowana do sal konferencyjnych. Przewody podłącza się do wzmacniacza, a ten do systemu nagłośnieniowego. Nie może to być pętla przenośna stanowiskowa, bo ta działa tylko do jednego metra i w ogóle nie spełnia swojego zadania na dużych wydarzeniach, jak np. konferencja czy szkolenia. Można stosować także systemy na podczerwień – uczestnicy konferencji dostają odbiornik i swobodnie odbierają sygnał w swoich aparatach słuchowych.

Krzysztof Kotyniewicz podkreśla, że istotne jest, by przy organizowaniu konferencji korzystać z pomocy podmiotów, które dobrze się znają na instalowaniu pętli indukcyjnych. Na pewno trzeba zwrócić uwagę, czy wykonawca zlecenia ma odpowiednie urządzenia pomiarowe do sprawdzania natężenia sygnału, czy sprawdza miejsce, gdzie ta pętla ma działać. Krótko mówiąc, im więcej wykonawca zadaje pytań technicznych na etapie przygotowań, tym lepiej o nim to świadczy.

Wydaje się, że takich pytań ani sobie, ani specjalistom nie zadał wykonawca lub jego zleceniodawca – w każdym razie autor podjazdu, który był zamknięty na łańcuch. Zamknięty podjazd, o otworzenie którego trzeba prosić, a więc wcześniej gdzieś jeszcze pójść, zupełnie mija się z celem. Taki przypadek przytacza Anna Rozborska i przypomina, że dostępność samego budynku na niewiele się zda, jeśli jego otoczenie będzie niedostępne. I podaje prosty przykład.

– Zmorą są drzwi do budynku otwierane na zewnątrz przy wejściu, do którego wchodzi się wprost z pochylni, bez żadnej przestrzeni płaskiej. Otwarcie takich drzwi przez osobę na wózku jest karkołomne, trzeba się przede wszystkim cofnąć na pochylni, żeby je otworzyć – mówi.

Prof. Wysocki zaznacza, że w takim przypadku drzwi powinny otwierać się od strony podjazdu, a nie w stronę wchodzącej osoby.

– Warto wtedy zmienić kierunek otwierania drzwi na stronę, która zapewni odpowiednie pole manewrowe – dodaje prof. Wysocki.

Środki unijne forpocztą zmian w duchu Konwencji ONZ

Dostępny budynek i jego otoczenie ma szczególne znaczenie dla osób z niepełnosprawnościami, które są w nim zatrudnione – chociaż na planowanie wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami w obszarze ich zatrudniania w ramach projektów unijnych trzeba spojrzeć dużo szerzej. Przemysław Żydok, prezes Fundacji Aktywizacja, zwraca uwagę, że dyskusyjne jest jakiekolwiek wsparcie z tych środków dla zakładów pracy chronionej.

– Zatrudnianie w nich osób z niepełnosprawnościami nie jest zgodne z artykułem 27 Konwencji i Komentarzem generalnym nr 8 (z 2022 r.) w sprawie prawa osób z niepełnosprawnościami do pracy i zatrudnienia. Nie prowadzi do optymalnego włączania tej grupy w szeroko pojęte życie społeczne – mówi.

Zdarza się, że zakłady chcą np. dokonywać termomodernizacji ze środków unijnych.

– To wzbudza pewne kontrowersje i w tej chwili Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej nie podjęło jeszcze decyzji, jak ta kwestia zostanie rozstrzygnięta – zaznacza.

W art. 27 KPON państwa uznają prawo osób z niepełnosprawnością do pracy, na zasadzie równości z innymi osobami; obejmuje to prawo do możliwości zarabiania na życie poprzez pracę swobodnie wybraną lub przyjętą na rynku pracy oraz w otwartym, integracyjnym i dostępnym dla osób z niepełnosprawnościami środowisku pracy.

– Zdaję sobie sprawę, że temat jest bardzo trudny, bo musimy iść w stronę konwencyjnego rynku pracy, choć wciąż niewiele dzieje się w Polsce w tym obszarze, jednak szczególnie w mniejszych miejscowościach lokalne uwarunkowania sprawiają, że zakłady pracy chronionej są jedynym pracodawcą w tym miejscu dla osób z niepełnosprawnościami – mówi Przemysław Żydok.

Podobnie było ze szkołami specjalnymi, które już w tej chwili nie mogą korzystać ze środków unijnych, a wcześniej m.in. wykorzystywały te środki także na termomodernizację. Kierunkiem konwencyjnym w edukacji jest bowiem nie szkolnictwo specjalne, a włączające. W opinii prezesa Fundacji Aktywizacja, środki unijne powinny stanowić forpocztę zmiany w kierunku konwencyjnym we wszystkich obszarach i powinny promować te rozwiązania.

Bez chodzenia na łatwiznę

Jeśli chodzi o dostosowanie miejsc pracy dla osób z niepełnosprawnościami w ramach funduszy unijnych, trudno będzie, w opinii Przemysława Żydoka, wychwycić wszystkie indywidualne potrzeby, stosując tylko standardy dostępności dla projektów unijnych.

– Jeśli będziemy patrzeć np. na ergonomię stanowiska pracy, te standardy nie wychwycą m.in. takiej kwestii, jak odpowiednie dostosowanie przestrzeni wspólnej w miejscu pracy. Bardzo prostym przykładem jest postawienie ekspresu do kawy na odpowiedniej wysokości, żeby osoby niskorosłe lub na wózku mogły także z niego skorzystać – mówi.

Zaznacza, że przy wykonywaniu przez Fundację audytów dużych firm, oddzielnie od ogólnego audytu dostępnościowego traktuje ona tzw. audyt stanowiska pracy, w ramach którego patrzy na przestrzeń oczami pracownika. Mniej istotne są wtedy matematyczne parametry dostępności, a ważniejsze jest intuicyjne podejście do przestrzeni z perspektywy indywidualnego pracownika ze szczególnymi potrzebami. Ważne, by pracodawcy dostrzegali różnorodność potrzeb swoich pracowników.

Przy realizacji np. typowego projektu ze środków unijnych w obszarze aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnościami, na pewno niewłaściwe jest szukanie im miejsc pracy tylko czy przede wszystkim w zakładach pracy chronionej.

– W jakiejś części obecnie tak musi być, bo może w danej lokalizacji nie ma wielu innych możliwości dla uczestnika projektu z niepełnosprawnością. Nasza organizacja, dla przykładu, ma ustaloną granicę, że dany oddział może szukać pracy dla osób z niepełnosprawnościami na chronionym rynku pracy w proporcji 10 proc. – mówi Przemysław Żydok.

Podkreśla, że gdyby ktoś tak wykorzystał interwencję unijną, że zwiększa wskaźnik zatrudnienia osób z niepełnosprawnościami, ale tylko na chronionym rynku pracy, to nie będzie to zgodne z celami polityki spójności.

Groźna „dostępnościoza”

– Dostępność tkwi w szczegółach – mówi prof. Marek Wysocki.

O szczegółach nie pomyślał projektant jednego z nowoczesnych muzeów w Warszawie, gdzie w holu zastosowano jasną, skośną ścianę. Osoba niewidoma, idąc przy krawędzi ściany, może się uderzyć w głowę. Osoby niewidome nie wyczuwają przeszkód od pasa w górę.

– Można to prosto rozwiązać, stawiając w tym miejscu np. siedziska – wyjaśnia profesor.

Z jego wieloletniej praktyki audytorskiej wynika, że błędy popełniane w obszarze dostępności wynikają m.in. z braku wiedzy o potrzebach osób ze szczególnymi potrzebami. Dlatego tak istotna jest edukacja, ale też gdy zaczynamy dopiero działania w tym obszarze, także przy wykorzystaniu środków unijnych, warto szukać specjalistów, którzy pomogą nam zrobić to dobrze.

Czasami dobra wola, niepoparta wiedzą, może prowadzić też w przeciwną stronę – tzw. dostępnościozy, czyli przesycenia elementami dostępnościowymi w przestrzeni. Prof. Wysocki podaje przykład:

– W wąskim korytarzu niepotrzebna jest cała siatka elementów fakturowych na posadzkach dla osób z niepełnosprawnością wzroku, bo gdy jest wąsko, taka osoba porusza się wzdłuż ściany. Elementy te wtedy zaburzają percepcję tych pomieszczeń, są za gęste – mówi.

Bywa jednak bardziej niebezpiecznie, jak na pl. Trzech Krzyży w Warszawie, gdzie jeśli osoba niewidoma chce zachować kierunek faktur naprowadzających, znajdzie się na środku skrzyżowania. Niestety, taki układ jest wpisany w wytyczne w zakresie projektowania przejść dla pieszych Ministerstwa Infrastruktury.

– To jest kwestia braku zrozumienia ergonomii i funkcjonowania osoby niewidomej – mówi prof. Wysocki.

Podobnie na Dworcu Centralnym w Warszawie można, podchodząc od drugiej strony schodów ruchomych, uderzyć w nie głową.

– Dlatego tak ogromnie ważne jest kształcenie ekspertów, którzy będą sprawdzać projekty przed ich realizacją – podkreśla profesor.

Szczegół może zdecydować o niedostępności

Innym, dość częstym błędem w zakresie dostępności, jest ustawienie miski ustępowej tak, że nie ma przestrzeni manewru ani z lewej, ani z prawej strony do przesiadania się na nią z wózka. A tylko sprawniejsze osoby mogą przesiąść się od przodu, bo wymaga to obrócenia się o 180 stopni i silnych rąk.

– Brakuje 90 cm, żeby można było podjechać i przesiąść się. A rozwiązanie jest czasami bardzo proste, wystarczy przesunięcie ścianki działowej lub inne ustawienie urządzeń w pomieszczeniu – mówi prof. Wysocki.

Gdy nie ma pola manewrowego, poręcze są tylko przydatne osobom poruszającym się z pomocą kul. Podobnie nieprzydatne są poręcze nieuchylne przy misce klozetowej. Na pewno nie ułatwia projektowania niezgodność przepisów wykonawczych, warunków technicznych ze standardami dostępności. To może sprawić, że np. toaleta będzie zaprojektowana zgodnie z prawem, ale nie będzie dostępna.

– Zapis o polu manewrowym 150 na 150 cm jest w warunkach technicznych i projektanci to robią, ale zapominają o polu manewrowym do przesiadania się na deskę klozetową. Często też zapominają o sygnalizacji przywoławczej czy lustrze zawieszonym niżej, także dla osób na wózkach czy niskorosłych – mówi prof. Marek Wysocki.

Często złym doradcą w tworzeniu dostępności jest cięcie kosztów. Na placach zabaw, tzw. integracyjnych, spotyka się niekiedy podłoże wysypane piaskiem, bo zbyt droga jest utwardzona, gumowa nawierzchnia. To jednak sprawi, że ani dziecko na wózku, ani opiekun, który porusza się na wózku, nie mogą dostać się do dostosowanych urządzeń na placu.

– Spotkałem się ostatnio z nową inwestycją, w ramach której dobudowano do szkoły dwukondygnacyjną halę sportową, ale bez windy, bo była za droga. Wobec czego na widownię nie można było dostać się na wózku – podaje kolejny przykład prof. Marek Wysocki.

Nie zawsze musi być koszt

– Kto nigdy nie szedł podjazdem, zbudowanym pod takim kątem, że strach było nim zejść, a co dopiero zjechać wózkiem? – pyta Anna Rozborska.

Wciąż nagminnym problemem, jak dodaje, jest także instalacja domofonów dotykowych (sensorycznych), które co prawda mają numery w brajlu, ale żeby trafić na ten właściwy, czasami trzeba wydzwonić połowę bloku.

– Osoba niewidoma musi przecież dotknąć numeru, żeby wiedzieć jaki on jest, a w domofonie dotykowym dotknięcie jest równoznaczne z zadzwonieniem do mieszkania – wyjaśnia.

Podobnie bywa z serwisami internetowymi. Choć często mają informację, że są zgodne z WCAG, użytkownik utyka już na początku na podstawowych operacjach i nie może dalej sam nic zrobić na takiej stronie, bo jest niedostępna.

– Z kolei hotel, który informował o dostępności, miał windę na półpiętrze, trzeba było i tak iść po kilku schodkach, wobec czego nosiliśmy koleżankę na wózku – mówi Anna Rozborska.

Niektóre rzeczy można zrobić bezkosztowo, jak np. sprawdzenie dostępności pliku PDF darmową aplikacją przed umieszczeniem na stronie internetowej. Jednak przy wykorzystywaniu środków unijnych do tworzenia aplikacji czy strony internetowej, Anna Rozborska zdecydowanie zaleca audyt na etapie projektowania, jeszcze przed fazą wdrożeniową, a potem bieżące monitorowanie całego procesu lub przynajmniej audyt końcowy. Inaczej można zrobić coś, co już będzie nie do cofnięcia. Ważne są także szkolenia z dostępności, które często organizują, właśnie np. ze środków unijnych, organizacje pozarządowe.

Jedno jest pewne, dostępności nie uczynimy ot tak, po prostu, konieczna jest wiedza o niej – na początku teoretyczna, którą zderzymy z wiedzą ekspercką podczas konsultacji. Wytyczne i standardy dostępności można znaleźć na stronie Ministerstwa Funduszy. Takie wytyczne również można pozyskać na Politechnice Gdańskiej, gdzie od lat opracowywane są Standardy Dostępności. Są one na bieżąco dostosowywane do przepisów prawa, a często przepisy zmienia się pod kątem opracowań uczelnianych ekspertów.

Krzysztof Kotyniewicz natomiast użytkownikom dostępności przypomina o możliwości złożenia wniosku do danej instytucji o zapewnienie dostępności.

– Sam taki wniosek złożyłem na jednym z basenów w Warszawie i po jakimś czasie rozwiązania dostępnościowe faktycznie zostały tam wdrożone. Warto pamiętać o takiej możliwości, bo możemy mieć wpływ na nasze otoczenie – zachęca.

*

Beata Dązbłaż – dziennikarka m.in. serwisu Prawo.pl oraz redaktorka zajmująca się głównie tematyką zdrowia i polityki społecznej, szczególnie dotyczącej osób z niepełnosprawnościami. Związana m.in. z organizacjami pozarządowymi. Autorka i współautorka publikacji: „Jak korzystać z prawa do dostępności” w języku prostym oraz „Lista Mocy. 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością” i „Lista Mocy. Wydanie specjalne z okazji 100-lecia niepodległości Polski”. Autorka broszur i treści w tekście łatwym do czytania i zrozumienia (ETR).

[logotypy: Fundusze Europejskie, Rzeczpospolita Polska, Unia Europejska]

Tekst powstał w ramach partnerskiego projektu „Działania informujące i promujące Fundusze Europejskie wśród organizacji pozarządowych”, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Pomocy Technicznej dla Funduszy Europejskich na lata 2021-2027.